Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2011

Lód

Przerywam izraelskie refleksje i rozważania, aby udokumentować - zanim nadejdzie upragniona odwilż - zamarzniętą Zatokę w Gdyni Orłowie. Jak widać, liczne apele o niewchodzenie na lód niewiele dają...

Wojna i pokój

Młodzi ludzie z wielgachnymi karabinami to w Izraelu widok najzupełniej powszechny. W sfotografowanej przeze mnie grupce żołnierzy i żołnierek było coś surrealistycznego: no bo jak inaczej nazwać dziewczynę (być może jeszcze nastolatkę, bo służbę wojskową zaczyna się tu w wieku 19 lat - jest obowiązkowa dla wszystkich i trwa dwa lata) z przewieszoną przez jedno ramię dziewczyńską torebką, a przez drugie - ogromnym karabinem? Nasza bardzo gościnna, ale hiperpatriotyczna (co jest ogółem powszechną cechą w tym kraju), jerozolimska gospodyni, zapytana o tę wszechobecność broni palnej, przekonywała nas, że wojsko to dla każdego obywatela Izraela wspaniałe doświadczenie, z którego przyjaźnie pozostają na całe życie (w co akurat jestem w stanie uwierzyć) oraz że ci żołnierze z karabinami to zupełnie zwyczajni młodzi ludzie (w co uwierzyć już mi trochę trudniej, bo żaden człowiek ubrany w mundur i z bronią palną w ręku nie jest już "zupełnie zwyczajny"). Miała również za złe światowy

Izraelskie kościoły są jak cebula

Mają warstwy. To, co można w nich dzisiaj podziwiać jest zwykle po prostu którąś tam z kolei warstwą, nałożoną na wcześniejsze budowle. Na początku było jakieś ważne miejsce, na ogół wyróżniające się tym, że Jezus lub ktoś z jego otoczenia zrobił tam coś, co zostało odnotowane w Ewangelii. Na tym mamy czasami domus ecclesiae , czyli kościół domowy, jak na przykład w domu św. Piotra w Kafarnaum, z którego do dzisiaj pozostały omiecione dokładnie przez archeologów ściany: Następną warstwą jest zazwyczaj kościół bizantyjski, który do naszych czasów dotrwał najczęściej w postaci mozaik, odkrywanych tu i ówdzie przy okazji renowacji czy przebudów. Na przykład takie oto mozaiki z - bagatela - V wieku w Bazylice Rozmnożenia Chleba w Tabdze nad Jeziorem Genezaret: Drugie tysiąclecie chrześcijaństwa przyniosło kolejne warstwy: kościoły krzyżowców, niejednokrotnie przeróbki kolejnych fal zdobywających te ziemie muzułmanów, a wreszcie, na tym wszystkim, budowle dwudziestowieczne. Bywa, że

Mury

Betlejem

I only want to say

Czy to bardzo źle o mnie świadczy, że większość świętych miejsc Jerozolimy kojarzy mi się z piosenkami z "Jesus Christ Superstar" ...? Kościół Dominus Flevit ("Pan zapłakał") Wieczernik (z mihrabem w ścianie i minaretem na dachu jako pozostałościami po czasach, gdy służył jako meczet) Ogród Oliwny Grota Getsemani (w której na ścianie - ślad po obecności naszych rodaków ) Kościół św. Piotra in Gallicantu (na którego iglicy stoi kogut, od którego piania kościół bierze swoją nazwę)

Koty Izraela

Dziś podobno Światowy Dzień Kota! A tak się składa, że koty w Izraelu są wszędzie. Wychudzone i grubaśne, czarne, rude, szare i w plamy, przemykające po chodnikach i ulicach, łaszące się i wylegujące się leniwie, ledwie raczące otworzyć jedno oko na przechodnia. Wiele z nich przechadza się lub wyleguje na dachach Jerozolimy, podziwiając roztaczające się stamtąd widoki, na przykład na złotą Kopułę na Skale... ...lub też na pełne anten satelitarnych i kolektorów słonecznych dachy Starego Miasta (z kawałkiem kopuły Bazyli Grobu w tle). W Kafarnaum drzemią spokojnie w słońcu na progu domu św. Piotra: W Starej Jafie wybierają miejsca osłonięte od wiatru od morza, z widokiem na Tel Awiw w tle: Natomiast w samym Tel Awiwie okupują daszki nad sklepami... ...a w razie nagłego ataku gradu chowają się pod stolikami w kawiarniach. Ten poniżej akurat schował się pod naszym, a wkrótce potem wszedł na kanapę, ułożył się w najlepsze na laptopie siedzącej tam pani i zasnął głębokim snem.

Syndrom jerozolimski

Lekarze szpitala psychiatrycznego Kfar Shaul w Jerozolimie, oprócz szeregu problemów psychicznych, z jakimi borykają się bywalcy tego typu przybytków na całym świecie, muszą być gotowi również radzić sobie z jednym dodatkowym, specyficznym dla tego miejsca: syndromem jerozolimskim. Przypadłość ta dotyka rocznie od 50 do 200 turystów i pielgrzymów przybywających do tego miasta, głównie chrześcijan i żydów, którzy pod wpływem wizyty w Jerozolimie nagle odkrywają w sobie skłonności prorocze i wychodzą na ulice nauczać (bywa, że w todze spreparowanej naprędce z hotelowych prześcieradeł), bądź czekać na nadejście Mesjasza (pewna pani oczekiwała go codziennie na szczycie Góry Skopus z przygotowaną specjalnie dla niego filiżanką herbaty). Bywają i tacy, którzy czekać już nie muszą, bo odkrywają, że są biblijnymi postaciami (pewien "Samson" usiłował kiedyś ponoć wydostać się z hotelu poprzez wyważenie ścian), albo wręcz, że to oni we własnej osobie są Mesjaszem. Lekarze